poniedziałek, 10 września 2012

FF- Smok sie ujawnia

Każdy patrzył na mnie z przerażeniem. Każdy wiedział jak to sie skończyło poprzednio. Nazo podbiegł do mnie. Zatrzymałam go ręką.
-Spokojnie Nazo. Póki co panuje nad ta formą-powiedziałam.
Był zdziwiony.
-Rouge. Na zewnątrz już-powiedziałam.
Wyszłyśmy. Reszta również. Tails poszedł do pokoju w którym był Sztorm i patrzył sie na nas z balkonu. Wznieśliśmy się w powietrze.
Zaatakowałam pierwsza kulą cienia. Rouge uniknęła i próbowała mnie kopnąć, ale zablokowałam atak ręką a druga uderzyłam ją w brzuch. Gdy zgięła sie w pół uderzyłam ją z łokcia w plecy. Nagle ja dostałam z pięści w plecy. Był to knuckles.
-Knuckles- warknęłam
-Co ty wyprawiasz Mariko?-wrzasnął
Syknęłam tylko. Nazo już wiedziała, ze jest źle. Oranji podleciał i wytłumaczył mu wszystko.
-Nie. Nie! Nie pozwole jej krzywdzić Rouge.-warknął
-ONA CHCE JEJ TYLKO POKAZAĆ SWOJĄ SIŁĘ!-wrzasnał Oranji ostro wkurzony.
Jego oczy stały sie czarne. Miał czerwone tęczówki i inny głos.
-Mam ci to wyjaśnić pazurami?-spytał głosem demona
-Ok, ok. Ale jeśli coś złego stanie się Rouge... To Mariko za to zapłaci.
Przez to wszystko zagapiłam sie i oberwałam w brzuch z pięści. Po chwili oberwałam w szczękę od dołu. Jednak szybko zasłoniłam się przed atakiem i szybko sie cofnęłam. Zaczęłam ładowac kulę energii. Rouge tez. Wystrzeliły dwa promienie. Walka byla zacięta. Każdy promien co chwila zyskiwał i tracił troche przewagi. Każda z nas była wyczerpana,a le ja ostatkami sił zwiększyłam promien i Rouge oberwała dośc mocno. ledwo trzymałam sie w powietrzu. Rouge spadła na ziemię.
Wróciłam do poprzedniego stanu i stanęłam na ziemi. Ledwo stałam. Nazo podszedł i podtrzymał mnie.
-Dziękuje kochanie-powiedziałam słabo.-Caly czas powstrzymywałam formę przed kontrolą. Podwójny wysiłek.
Nazo mnie tylko pocałował w policzek. Pomógł mi pójść do domu. Knuckles był wsciekły na mnie za Rouge. No, ale to nie była moja wina, że mnie oskarżyła o takie rzeczy.
-Pójdę do Sztorma. Idziesz ze mną?-spytałam
-Dobrze. Pomoge ci-powiedział
Kiedy doszliśmy do jego pokoju. Tails akurat wychodził.
-Idę do garażu dokończyć prace nad tornadem. Mam zamiar zainstalowac w nim wykrywacz szmaragdów-powiedział
-To super. -odpowiedział Nazo i wolną ręką potargał tails'owi grzywkę.
-Nie musiałeś- zaśmiał się tails i pobiegł.
Weszliśmy do pokoju i usiadłam ciężko na łóżku.
-Wszystko mnie boli.-stęknęłam.
-Nie powinnaś byłą uzywac tej formy.-powiedział Nazo obejmujac mnie
-Ale to nie moja wina. Rouge to zrobiła. Gdyby nie ona byłabym w pełni sił, a nie ledwo żywa.-odpowiedziałam
Wtedy usłyszeliśmy jęk. Spojrzeliśmy za siebie. To Sztorm juz wstał. Trzymał się za głowę.
-Łeb mi pęka-jęknął
-Kolejny poszkodowany-powiedział żartobliwie Nazo.
Lekki uśmiech zagościł na naszych twarzach.
-Stało sie coś jak leżałem nieprzytomny? I najważniejsze. Udał sie rytuał?-spytał
-Rytuał się udał. Inaczej byś nie żył. I ominęło cie to, że Espio jest w szpitalu mocno ranny,a ja o mały włos nie zabiłam Rouge-dokończyłam szeptem
-Przecież to nie twoja wina. Sama to mówiłaś.-powiedział Nazo
-Wiem, ale.....ja juz sama nie wiem czy nadal powinnam z wami być.

W tym czasie Ayumi spała. Widziała w tym śnie smoka.
-I jak zdecydowałaś sie już?-spytał
-Tak. Daj mi swoją moc!-powiedziała Ayumi pewna siebie
-Jak sobie życzysz moja partnerko-rzekł smok
Ayumi obudziła sie i poczuła sie jakby jej ciało rozrywało sie na dwie części. Po chwili bół ustał. Usłyszała w głowie głos smoka.
-Od teraz masz pełny dostęp do moich mocy-powiedział i zapadła głucha cisza.

W tym samym czasie w szpitalu Sarea siedziała obok łózka Espio. Starała sie chodź troche go uleczyć. Niestety nigdy się nie przykładała do nauki poważnych czarów lekarskich. Umiała uleczyć tylko lekkie zranienia, złamane kości i niezbyt rozległe rany.
-Żałuje, że nie poprosiłam Mariko o więcej lekcji z pierwszej pomocy-pomyślała i w parę łez kapnęło na ziemię. Szybko wytarła oczy i usiadła na krześle.
-Nie powinnam dać ci iśc. Czemu ci pozwoliłam.- powiedziała teraz na głos.
Z całej siły powstrzymywała łzy. Nie chciała by jak Espio sie obudził zobaczył ją płaczącą.

-Oczywiście, ze powinnaś z nami zostać. Jesteś częścią naszej rodziny i moją ukochaną. Zobacz ile dobrego zrobiłaś! Espio odzyskał Sareę, poznałaś Ayumi, pomogłaś wampirowi być odpornym na światło, opanowałaś noc od świetlistego i co najważniejsze. Nauczyłaś mnie co to miłość-powiedział przytulając mnie
Z moich oczu łzy same leciały. Przytuliłam się do niego i tak siedzieliśmy przez chwilę.
-Czy moge wam przerwać i spytać sie jakie ranny i w jakim stanie jest Espio?- spytał Sztorm
Opowiedzieliśmy mu o tym
-To na pewno Sorrow i Sora. Bo takie ranny nie pasują do kosy Darkiny- powiedział
-Dobra chodźmy coś zjeść. Nie jedliśmy przecież obiadu.-powiedział Nazo.
Zeszliśmy wszyscy na dół i nie było za bardzo co zjeść. A zakupy odpowiedzialna była w tym tygodniu Amy i Sonic.
-Pójde do nich i powiem o tym-zaproponował
-Poczekamy przy wyjściu. Pójdziemy coś zjeść na mieście-rzucił Nazo.
Uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju Sonica. Akurat miałam zapukać gdy usłyszałam wzdychanie. Przyłożyłam ucho do drzwi i od razu wiedziałam co oni tam robią. Zrobiłam sie czerwona. Nadal w głowie szumiły mi te jęki i wzdychania. Mimo wszystko zapukałam.
-Co?
To był głos Sonica.
-Ty i Amy musicie isc na miasto i cos kupić, bo w domu nie ma nic do żarcia. W tym tygodniu wy macie ten dyżur-poinformowałam
-Ok. Niedługo pójdziemy-powiedziałam i po chwili znów usłyszałam jęki.
Odeszłam czerwona jak rak i wróciłam do chłopaków.
-Pójdą i kupią. Możemy iść-powiedziałam.
Pokiwali głowami.
-Czemu jesteś taka czerwona?-spytał mój ukochany.
Wtedy mi sie przypomniało co słyszałam i zrobiłam je jeszcze bardziej czerwona.
-Moze sie rozchorowała i ma gorączkę?-zasugerował Sztorm
-Nie. Spokojnie nic mi nie jest-powiedziałam zakłopotana.
Wtedy usłyszałam ryk smoka. przed nami stanęła Ayumi, ale była inna. Jej oczy...Były smocze i miała smoczy ogon.
-No błagam.-weschnęłam.
Tygrysica chwyciła kastety i rzuciła sie do ataku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz