wtorek, 11 września 2012

FF- Nadchodzące zło

Kiedy Ayumi zaatakowała nazo uniknął szybko atak. Wyczarowałam miecz.
-Nazo łap.
Złapał miecz i zaczał walczyć.
-Mariko co robisz?-spytał Wampir
-Staram się sprawdzić co sie stało-powiedziałam.
Zamknęłam oczy i starałam się wejść w głąb ayumi. Wyczułam jej energię i... jeszcze kogoś.
-ODEJDŹ-Krzyknał ktoś
Zostałam odepcjnięta i upadłam na ziemię.
-Co jest?-spytał Sztorm.
-Ktoś jest oprócz niej. Są dwie dusze w jednym ciele, ale jak....-urwałam.
Ta myśl wleciała do mojego mózgu jak błyskawica.
-Ma w sobie smoka. Jak mogłam zapomnieć?-powiedziałam
-Co?-krzykneli Nazo i Sztorm jednocześnie.
Przez to jeż spuścił garde i oberwał kastetem w brzuch. A po chwili z pieści w twarz tak, że przeleciał obok i uderzył w drzewo.
-Nazo!-krzyknęłam i pobiegłam do mojego ukochanego.
Ayumi założyła ponownie kastet i popatrzyła na Sztorma.
-Czyli teraz ja jestem twoim przeciwnikiem. Szykuj się.
Położyłam Nazo na plecach tak by brzuch jeszcze bardziej nie ucierpiał. Zaczęłam szybko działać. Na moich rękach pojawiła sie zielona aura.

Sztorm w tym czasie walczył z Ayumi. Nie miała szans z jego zwinnością, szybkością i siłą. Mimo iż teraz korzystała z mocy smoka nie mogła sobie dac rady. Kiedy już była blisko wyczerpania sił zaryczała. Po chwili wyrosły skrzydła i ogon.
-Co do...-urwał bo oberwał z całej siły w plecy.
Po chwili oberwał w brzuch. Ayumi wzieła go i rzuciła do góry. Po chwili wzleciała w górę i uderzyła z całej siły uderzyła w plecy z pięści. Szotrm wbił się w ziemię. Ayumi tym czasem spokojnie wylądowała. Złapała Sztorma za głowę i ładowała kulę ognia.
-AYUMI!-krzyknełam
Dostała ode mnie z pięści w twarz. Sztorm upadł obok mnie na ziemię.
-Nic ci nie jest?-spytałam
-Głupie pytanie!-warknął
Delikatnie, ale szybko połozyłam ręce na jego ciele. Ayumi wstała. Spojrzała na mnie. Znowu te oczy. Czerwone ze szparkę jako źrenica. Spojrzała na mnie zdziwniona co ja robię. Dotknęła swojego policzka. Szybko go jednak odsunęła bo poczuła ból. Jej wzrok był teraz pełen gniewu. Na szczęście Sztorm był już zdrowy. Nazo stanął obok mnie i Szotrma.
-Musimy jakoś wejść do jej ciała.
-Że co?-spytali
-To to, że musimy wejść do jej duszy i pokonać w niej smoka.-wyjaśniałam.
-Ok...tylko jak wejść.-spytał Nazo
Ayumi zatakowała biegnąc na nas i wbijając swój kastet. Odskoczyliśmy szybko.
-Chyba mam pewien pomysł-powiedziałam lądując na ziemi.
Chłopaki zaczęli dyszeć. No tak nie uleczyłam ich do końca tylko powierzchownie. Nazo trzymał się za brzuch.
-Musimy ją szybko unieszkodliwić.-pomyślałam.
Ayumi po woli i bez pośpiechu wyjęła kastet. Wzięłam ich za ręce i zaczełam z nimi biec na ayumi. Z każdym krokiem coraz bardziej błyszczałam.
-Mariko...Czy ty zwariowałaś?-spytał Nazo.
Ayumi ładowała kastety by mnie uderzyć, ale kiedy miało to nastąpić nas nie było. Ayumi była zdezorientowana.
Wylądowaliśmy na jakiejś łące.
-Wszyscy cali?-spytałam
Powoli wstali i potwierdzili, ze nic sie nie stało złego. Szliśmy dalej zastanawiając się gdzie jesteśmy.
-Jeśli wszystko poszło dobrze to powinniśmy być w samym środku duszy ayumi.-powiedziałam
-Serio?-spytał Sztrom
Pokiwałam głową na "tak". Wtedy na horyzoncie pokazało się wielkie drzewo, które było czarne i nie miało na sobie liści.
-Co to symbolizuje?-pomyślałam
Po 10 minutach doszliśmy do tego drzewa. Dopiero teraz było widać, że śpi na nim smok.
-Czemu on śpi?-spytał zdziwiony Nazo
Smok otworzył leniwie jedno oko.
-O co chodzi?-zapytał się.
-Czemu sterujesz Ayumi?-Wrzasnęłam
-Ejjjj. Bez takich-powiedział i podniósł łeb.-Ja sie grzecznie pytam "o co chodzi?", a ty od razy krzyczysz.
-Przepraszam...Jestem zdenerwowana.
Spojrzał na nas jeszcze raz.
-Dobrze...I od razu odpowiem. Ja nią nie steruje. Ona sama bierze moją moc. Jest to dziwne bo zawsze jak się z kimś "wiązałem" to czekało się trochę by sie oswoić z myślą, ze ma się w sobie smoka, a dopiero potem sie użyło mocy. A podczas czekania wiązała się wieź bo zawsze rozmawiałem,a  tu od razu trening i używanie. Czuje sie teraz jak w klatce.-wytłumaczył.
-Mówiłeś o tym Ayumi?-spytał Sztorm
-Tak, ale ona nie posłuchała i teraz masz babo placek czy jak tam mówicie.-powiedział Smok
-Owszem. Mówimy tak, ale skąd mamy mieć pewność, ze nie kłamiesz?-Spytał podejrzliwie Nazo.
-Smoki nie umią kłamać-odpowiedział
-Dobrze. To my ją ogłuszymy i najważniejsze pytanie.-powiedziałam
-Hmmm?
-Jak masz na imię?-spytałam-Bo ja Mariko, a to Nazo i Sztorm
-Moje imię to Ater.-powiedział
Pożegnaliśmy się grzecznie ze smokiem i wróciliśmy odziwo do siebie. Ayumi stała ledwo na nogach. Chyba za dużo mocy zuzyła na swoja formę. Była teraz na pół-smokiem i pół-tygrysem. Wygladało to okropnie. Lewa strona była normalna, ale prawa to był smok. Sztrom szybko pojawił się za nią i złapał ja,  Nazo uderzył ja mocno w brzuch. Odziwo podziałało i Ayumi zemdlała.
Zanieślimy ją do jej pokoju. Położyliśmy ją,a chłopaki usiedli na ziemi wycieńczeni. Mocno dyszeli. Ponowiłam leczenie. Po jakimś czasie było wszystko ok. Teraz ja musiałam usiąść.
-Mariko.Chodź ze mną do pokoju. Musze sie ciebie o coś spytać.-powiedział i pomógł mi wstać.
Poszliśmy do mojego pokoju bo nie była o którym dokładnie, ale mój był nabliżej. Usiedliśmy spokojnie na łóżku kiedy tylko weszliśmy i zamknęlismy drzwi.
-Otóż...chciałem sie ciebie zapytac o to czy...-był caly czerwony na twarzy gdy mówił te słowa.-Czy...podobał ci się....nasz pierwszy raz?
Kiedy tylko sobie przypomniałam to zrobiłam się cała czerwona na twarzy. Nazo tez był czerwony i odwrócił twarz w stronę drzwi.
-No wiesz....-zaczęłam-To było pierwszy raz, ale..podobało mi się. Mimo iż bolało mnie to...dawało mi to sporą przyjemność.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, ale wtedy tez zadał mi pytanie, którego sie nie spodziewałam.
-To zrobimy to jeszcze raz?
Wtedy byłam tak czerwona, że nie mogłąm z siebie wydusić słowa i wyglądałam jakbym zjadła za dużo papryczki chili albo ostrego sosu sie napiła. Zawiesiłam głowę i nie wiedziałam co powiedzieć.
-N...Nie...Nie dziś..Mo.....może...ju..jutr....jutro...do...dobrze?-wydukałam
-No....Dobrze...Nie będę cie do niczego zmuszać-powiedział.
Pocałowałam mnie lekko w policzek i wyszedł. A ja sie walnełam w głowę zdając sobie sprawdę, że znowu to zrobię.
-Jestem głupia.-powiedziałam sama do siebie.

W tym samym czasie Espio ocknał się. Na poczaek zobaczył tylko biały sufit i usłyszał piszczenie maszyny.
-Jestem...w szpitalu?-zapytał cicho.
Odwrocił głowe i zobaczył Sareę śpiącą na krześle. Zauważył też łzę która zatrzymała się na policzku.
-Przepraszam....Naprawdę-szepnął i znowu zapadł w sen.

Rouge obudziła się.
-Kurczę....Wszystko mnie boli. Musze przyznać....Umie dac popalić.-powiedziała masując swój bok.
Wstała i poszła spokojnie do kuchni coś zjeść. Zobaczyła jedynie Tails doll, która siedziała na oknie. Wyglądał dziwnie...Jakby sie czegoś bał.
-A tobie co?-spytała
-Nadchodzi..-powiedział
Te słowa zdziwiły Rouge.
-Kto nadchodzi?-spytała
Tails doll tylko spojrzał na nią i wyszeptał imię.

Sztorm trenował spokojnie przed domem. Jednak nie mógł się skupić. Czuł, że coś jest nie tak. Że coś nadciąga...tylko...nie wiedział dokładnie co. Takie samo uczucie mieli wszyscy. Coś złego czuchało i tylko czekało na dobrą okazję by uderzyć. A dobra okazja miała niedługo nadejść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz