niedziela, 9 grudnia 2012

Walka i ktoś

Trójka spokojnie wróciła do domu. Jednak kiedy weszła do domu  nie było nikogo oprócz Espio.
-Hej. Gdzie reszta?-spytał Sonic.
-Są za domem na treningu. Mi lekarz kazał trzy dni odpoczywac zanim zaczne trening.- wyjaśnił kameleon.
Tails schował szmaragd w bezpiecznym miejscu [czyt. obluzowana deska w podłodze w moim pokoju xD ]. Po tym poszli na trening.  Również trenowałem. Byłem kierowany furią i nienawiścią. Uderzałem w manekina jak oszalały. Po 5 minutach zostały z niego strzępki. Po chwili mieliśmy walczyć na pięsci. moim przeciwnikiem był Shadow. I chyba za bardzo mnie poniosło bo Shadow po paru minutach leżał na ziemi pół przytomny. Ayumi była na mnie wściekła. Strzeliła mi z liścia. Nie oddałem jej. Miała do tego prawo. Po treningu podszedł do mnie Sztorm.
-Mam ich.-powiedział cicho.
Poszlismy do mojego pokoju to obgadać.
-Namierzyłem ich dziś przed treningiem. Przy okazji znam jej mordercę. To nie Amethsyt. To jego syn- Akuma. Chyba po raz setny pochwalił syna. -tłumaczył
Stanołem przed oknem. Popatrzyłem przez chwile w dal.
-Idziemy tam. Teraz-warknąłem
Sztrom tylko się skulił i pokiwał głową na "tak". Wybiegliśmy z domu dosć szybko. Po  minutach sprintu stanęlis,my przed jamą, która schodziła głeboko w dół. Było słychac stłumione przez kamienne ściany głosy. Jednak rozpoznałem głos Sorrowa.
-Dalej idę sam. Jeśli nie wrócę za godzinę masz wejśc i zobaczyć zy wszystko ze mną w porządku.-powiedziałem i wszedłem w mrok.
Bładziłem w tej ciemności pare minut kiedy zobaczyłem mały blask. Kiedy bylkem tam zobaczyłem, ze to drzwi. Przygotowałem się i kiedy tylko wpadłem to od razu zostałem wzięty za gardło i przyciśnięty do ściany obok drzwi.
-Proszę, proszę. Oto nasz wielki kochanek Mariko
Otworzyłem oczy. Sorrow trzymał mnie za gardło obok mnie stała Sora i Amara. Za nimi wsyzstkimi w cieniu stał Amethyst i niebieski jeż. Zgadłem, że to Akuma.
-AKUMA. To ty zabiłeś Mariko-wrzasnąłem
Od razu dostałem chwytem od pistoletu w brzuch.
-Jezu....Jaki on głośny. Ona przynajmniej nie wrzeszczała-skomentował syn amethysta.
Byłem wściekły. Nawet sie nie szamotałem.
-I była cholernie słaba. Nic nie zrobiła. Najwyraźniej miała gdzieś to, że zginie.-mówił dalej.
Coraz bardziej byłem zdenerwowany. Zaczeła mnie otaczać aura, która wygladała jak czarny ogień. Sorrow przerażony mnie puścił.
-Nie daruje ci tego. Miałem wszystko, a ty to zabrałeś. Teraz ja zabiore tobie życie-powiedziałem i zmieniłem się.
 
Poczułem też niewyobrażalną noc. Amara podbiegła do mnie, ale ja zatrzymałem jej kose jedna ręką. Załamałem jej ostrze po czym uderzyłem ją tak, ze wbiłą sie w ścinę. Tak samo uderzyłem sorę. Sorrow zaatakował mnie mieczem, ale chyba nie spodziewał sie, ze zrobie z jego bronią to samo co z kosą. Jego załatwię inaczej.
-A teraz dostanie ci sie za Espio-powiedziałem bardziej mrocznym głosem.
Sorrow bał sie. Wziąłem go za łeb i zaciągnąłem do ściany. Jeż się szarpał i wrzeszczał o pomoc. Ale Amethyst i Akuma patrzyli się na to. Zacząłem uderzać nim o ścianę. Kiedy była na niej krew rzuciłem sorrowem jak szmatą. Leżał na ziemi, a tam gdzie była jego głowa pojawiła się kałuża krwi. Nie miałem ochoty sie bawić. Chciałem zabijać.
Akuma zaczął iść w moją stronę, ale Amethyst zatrzymał go reką.
-Daj spokój synu. Daj się raz staruszkowi zabawić. Mam prawo do rozrywki.-powiedział
Akuma spokojnie się wycofał i parzył oparty o ścianę. Amethyst rozciągał się. Słyszałem jak trzeszczały mu kości. Po chwili rzucił się na mnie i zaczeliśmy wymianę ciosów. Obrywaliśmy na zmianę. Jednak czułem, że coś sie stało z jego energią. Jakby była jeszcze bardziej mroczna. Nie wiem z kim albo raczej z czym zawarł pakt ten szaleniec, ale miał teraz jeszcze bardziej morczniejszą magię. Jakby nie ciemności, a raczej....śmierci. Wtedy spuściłem gardę i oberwałem dość mocno w klatkę piersiową, a po chwili w plecy. Siła była ogromna. Kopniak sprawił, że przeleciałem przez drzwi i walnąłem w ścianę. Wstałem i po chwili zobaczyłem zwłoki Eggmana. Amehtyst wszedł i zorientował się na co patrzę.
-Aaaaaa. Chodzi ci o niego. To prawda, że dzięki niemu mam Akumę. Już na początku miał moc, ale jest silniejszy tylko dzieki temu, że dałem mu jej więcej. A skoro jest nawet silniejszy ode mnie to Eggman nie jest mi silniejszy.-mówił.
Słuchałem tylko jednym uchem. Moja ręka spoczęła na dość otrym kawałku kamienia, który był skutkiem tego, ze rąbnąłem w ścianę. Wziąłem go do ręki i szybko ruszyłem na Amethysta. Chyba był dośc zdziwiony tym. Wbiłem mu kamień prosto w brzuch. Był zaskoczony gdy na jego brzuchu pojawiała sie coraz większa plama krwi.
-TATO.-krzyknął Akuma
Zanim Akuma mnie uderzył machnąłem rękę w górę i Amethyst miał piękne cięcie od brzucha aż do końca głowy. Odskoczyłem i patrzyłem co zrobiłem. Całe ręce były we krwi. Akuma patrzył się na martwego Amethysta, a po chwili na mnie.
-Ty...ty...TY SKURWIELU. NIE DARUJE CI TEGO-wrzasnał wściekły.
Bił mnie bez litości. Z trudem się broniłem. W końcu nie miałem sił. Akuma uderzył  mnie wtedy z całej siły. Uderzyłem w ścianę i leżałem pod nią bez nadziei na to, że przeżyję.
-A teraz cie zabije.-warknął
Stworzył miecz i wycelował go we mnie. Czekałem. Poddałem się całkowicie.
-Mariko....Przepraszam-powiedziałem w myślach
Zamknałem oczy i czekałem na cios. Jednak nie nastąpił. Otworzyłem oczy i zobaczyłem postac w płaszczu. Co dziwniejszcze złapała jego miecz w dłoń. Krew ciekła po ręku, ale nie wyglądał jakby ten ktos sie tym przejał.
-Nawet nie waż mi sie go tknąć-powiedziała postać.
Puściła miecz, a on zniknał.
-Kim jesteś?
-A co ci do tego.
Zaatakowała go. Znowu zaczęła się wymiana ciosów. Starałem się wstać, ale  wszystko mnie bolało. Nic nie mogłem zrobić. Nawet ruszyć reką. Postać walczyła dośc dobrze. Akuma miał kłopoty z unikaniem i blokami ciosów. Odskoczyli na chwilę od siebie. Akuma znowu stworzył miecz, natomiast postać miała na rękach aurę..bardzo podobną do tej , któa miała Mariko. Z wielkim trudem wstałem. Musiałem podpierać się ściany by nie upaść z powrotem. W jednym momencie dwójka uderzyła w siebie nawzajem i siłowali się. Postać kastetami z aury, a Akuma mieczem. Akuma spojrzał szybko na mnie.
-Skoro tak bardzo nie chcesz, zebym go tknął to zobaczmy kim jesteś.-powiedział chytrym głosem.
Zwiększył moc i postać pod wpływem ataków poleciała na bok. Wtedy Akuma stworzył promień, który leciał wprost na mnie.
-Cholera-powiedziała postać.
Wtedy pojawiła się przy mnie i zasłoniła mnie. Po tym dymiły jej lekko plecy i cała peleryna była. zniszczona.
-No i klops. Taka dobra peleryna zniszczona.
Postac zdjęła ją i wtedy TO zobaczyłem.
-Nie wierzę-powiedziałem
-KIM TY JESTEŚ?-krzyknął Akuma.

CDN.

niedziela, 21 października 2012

Nadzieja???

Hej... Teraz ja przejmę prowadzenie pamiętnika Mariko bo...jej już nie ma...Nadal w to nie wierzę, ale....powiem wszystko dokładnie co sie działo.

Byłem wściekły i jednocześnie załamany. Moja ukochana odeszła. Nadal tylko nie wiem dlaczego z uśmiechem na ustach. Wziąłem jej ciało i ruszyłem w stronę domu. Kłopot był taki, że chciałem po cichu to wszystko zrobić, a zamiast tego Amy to zobaczyła i zaczęła krzyczeć. Zbiegli sie wszyscy i każdy miał wyraz szoku na twarzy. Cały moj tors był w jej krwi i nie wiem co bardziej ich przerażało. Amy zaczeła płakac i przytuliła się do Sonica. Tails stał jak zamurowany, a reszta nie potrawiła słowa powiedzieć. Zapadła dość niezręczna cisza.
-Tak.....Jak zapewne widzicie Mariko...nie żyje-powiedziałem załamanym głosem.
Amy zaczeła jeszcze bardziej płakac. Cream sie do niej dołączyła.
-Ja.....Jak...Kto to zrobił?-zapytała Rouge- Przecież ona pokonała nawet mnie. Normalnie nie dała mi rady, ale w mrocznej formie pokonała nawet ciebie..Nikt nie był jej równy kiedy sie zmieniała.
Spojrzałem na ziemię nie wiedząc co powiedzieć.
-Nie wiem kto to zrobił. Ale zapłaci mi za to. I jeśli chodzi o jej formę to masz rację, ale...skoro została zabita przez coś co było potężniejsze od niej. -powiedział
Tails doll stał z tyłu i bał się powiedzieć, ale wyszedł przed szereg.
-Ja...chyba wiem co ją zabiło.-powiedział
Sztorm tak samo wystapił.
-Ja też, ale...to były tylko przeczucia-dodał
-Mów za siebie ja naprawde wiedziałem, ze coś sie zbliża-warknęła lalka.
-CO? MÓWCIE WSZYSTKO CO WIEDZIECIE-wrzasnąłem.
Wyjasnili wszystko po kolei czyli, ze czuli, ze coś sie zbliża, ale nie powiedzieli nic. Szczególnie Tails doll. Gdyby powiedział Mariko by żyła.
Ruszyłem dalej. Shadow wiedział co mam na myśli i odsunął właz do grobu. Zmieniłem szybko jedną ręką napisy i złożyłem tam Mariko. Po czym ruszyłem do domu umyć się. Reszta nadal stała. Tails równiez płakał.
-Nazo.-krzyknął.
Spojrzałem na niego.
-O co chodzi?
-Czy..to prawda?-spytał
Odwróciłem się i spojrzałem na ziemię.
-Tak....Ona....Ona juz nie wróci-odpowiedziałem smutny
Tails jeszcze bardziej zaczął płakać.
-NIE. MYLISZ SIĘ. MARIKO NIE DAŁABY SIE TAK ŁATWO ZABIĆ-krzyknał po czym odepchnał mnie od drzwi i pobiegł do pokoju.
Wszedłem spokojnie do domu i skierowałem się w stronę łazienki. Kiedy juz weszłem pod prysznic i zmyłem ta krew przez dlugi czas jeszcze stałem. Starałem sobie poukładać myśli. Kiedy jednak już wyszedłem i wysuszyłem się ruszyłem w stronę jej pokoju. Chciałem już zapukac, ale przypomniałem sobie, że jej nie ma. Weszłem spokojnie i zamknąłem za sobą drzwi. Wziąłem jedną z fotografii. Poszedłem do pokoju i postawiłem na biurku.
-Kto to zrobił?-pytałem cały czas sam siebie.

W tym samym czasie Tails zszedł na dół, wziął urządzenie do wykrywania szmaragdów i poszedł poszukac kogos kto chce iść. Okazało się, że jedenm z nich jest blisko narzego domu. Do szukania zgłosił się Sonic i Knuckles.
-Dobra. Wyruszymy niedługo. Pójde jeszcze tylko jedna rzecz załatwić-powedział
Wyszedł z domu i popędził do szpitala.
-Źle się z tym czuje, ale Sarea musi o tym wiedzieć.
Po kilku minutach szybkiego biegu był już przed budynkiem.Dowiedział sie w którym pokoju jest Espio i ruszył tam. Kiedy wszedł Sarea czytała książkę, a Espio akurat spał.
-O witaj Tails. Co cie to sprowadza-spytała cicho Sarea
Lisek podszedł po mału do Sarei ze spuszczoną głową. Miała przeczucie, że coś jest nie tak.
-Sarea...Bardzo ciężko mi to powiedzieć i niezmiernie przykro, ale musze... Mariko nie żyje
Sarea zakryła usta dłonią. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Nie...Nie...To nie możliwe-szepnęła przerażona
-Niestety nie. Nazo może to potwierdzić.-odpowiedział.
Nie wiem co ją naszło, ale w pewnym momencie spojrzała na Espio podeszła i do niego.
-JESTEŚ NAM TERAZ POTRZEBNY-Wrzasnęła i położyła ręcę na jego klatce piersiowej
W jednej sekundzie po ciele Espio rozeszła się zielona fala, a kuzynce Mariko świeciło oczy na zielono i ona sama była otoczona aura o tym samym kolorze.
Po chwili upadła na ziemię ciężko dysząc ,a Espio wstał sprawdzając co sie stało.
-Nie mam juz dziury w klatce-stwierdził zdzwiony
-Co to było?....Jak ja to zrobiłam?- spytała zdziwiona Sarea
Nikt nie odpowiedział, ale postanowili wyjść. Załatwili formalnosci z wypisaniem kameleona ze szpitala i zaczeli wracać do domu.

Nadal siedziałem w pokoju. Nie miałem ochoty żyć.
-Czemu to zrobiłaś?-spytałem i kilka łez kapnęło na biurko.
Tak płakałem i co z tego? To były męskie łzy.
Poszedłem do Sztoma. Kiedy go znalazłem zapytałem prosto z mostu.
-Zaprowadź mnie do kryjówki Amehysta.
Wampir spojrzał na mnie.
-Niestety...Po mojej zdradzie przenieśli sie gdzieś. Musisz mi dac czas.-powiedział
Rzuciłem spojrzenie mordercy i odwróciłem sie.
-Niech ci będzie. Ale jak najszybciej ich znajdź.-powiedziałem i wyszedłem.
Znowu wrociłem do mojego pokoju, który był ciemny i zimny jakby był moim grobowcem.

Tails sprowadził Sareę i Espio do domu. Poszli oni do salonu przywitać się z reszta, a lisek poszedł z jeżem i kolczatką po szmaragd chaosu.
-Radar mi mówi, ze jest gdzies na północ. Z tego co wiem jest tam kanion.-powiedział Tails
-Zaraz. Przecież miałeś dokładniejszy radar.- przypomniał mu Knukcles
-Tak, ale szukałem go w całej pracowni i go nie ma. Pewnie sie zgubił.-stwierdził lisek
Mimo wszystko pobiegli do kanionu. Po kilku minutach biegu stali na brzegu musieli ocenic gdzie dokładnie jest szmaragd. Gdy postanowili rozdzielic się nagle z kanionu wyleciała postać w czarnej pelerynie. Widać było, że trzymała coś w ręku.
-No..pierwszy szmaragd bez problemu.-powiedziała
-HEJ-wrzasnął Sonic
Postać odwróciła się. Nie było widać jej twarzy przez kaptur. Ale spojrzała sie na nich. Wyladowało i rzuciła szmaragd. Tails złapał go.
-Trzymajcie. Przyda wam się-powiedziała i rozłożyłą skrzydła
-Czekaj-powiedział Knuckles
Postać zatrzymała sie.
-Skąd wiedziałeś, ze jest tu szmaragd i dlaczego nam pomagasz?-spytała kolczatka.
-Mam swoje źródła, a po za tym jestem dziewczyna-powiedziała postać i poleciała
Trójka przyjaciół jeszcze przez chwilę stała, ale potem ruszyła do domu. Postać stała w powietrzu i patrzyła na nich.
-Sorry tails, że zabrałam ci lepszy radar. Jednak....lepiej byscie myśleli, że Mariko nadal nieżyje-powiedziała.
Właczyła radar i poleciała do następnej lokacji.

niedziela, 16 września 2012

Nowe zło

W bazie Amethysta Amara była wściekła gdy dowiedziała się o zdradzie Sztorma i przecięła stół kosą. Sorrow spokojnie schodził ze schodów z herbatką i ksiązką pod pachą gdy zobaczył stół. od razu zrzędła mu mina.
-No nie. To już drugi w tym dniu-jęknął.
Mimo to usiadł na fotelu, przysunął bliżej mały stolik i postawił tam kubek.
-Jak śmiał? Jak mógł mi coś takiego zrobić? Znaliśmy się od dziecka.
Schodziła wściekła co chwila wywijając kosą. Raz Sorrow musiał się schylić by nie ucięła mu głowy, ale wtedy kosa uderzyła w ścianę i przy wyjmowaniu trochę tynku wpadło do herbaty.
-Oj daj spokój dziewczyno. Zabijemy go przy najbliższej okazji.
Ta wypowiedź spowodowała, że na jej ustach pojawił się uśmiech.
-Tak....Śmierć to będzie najlepsza kara za to co mi zrobił-powiedział i zaśmiał się
W innym pomieszczeniu Amethyst patrzył na kapsułę w której widać już było jego najnowszy twór.
-To był dobry pomysł by zmieszać DNA mrocznego i moje. Dzięki temu powstanie najlepszy wojownik na świecie. Z mocą mrocznego i moją będzie niepokonany.
Spojrzał na komputer. Nadal był tam ekran ładowania i czas.
-Jeszcze tylko 3 godziny i będzie gotowy-szepnął i patrzył na swe dzieło.
Spojrzał na ciało eggmana, które leżało w rogu pokoju.
-Gdyby nie ty profesorku to nie miałbym teraz tego laboratorium.

Leżałam w swoim łóżku i myślałam jak sie wymigać od tego. Jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Zbliżała się 13 i niedługo mógł zapukać do mojego pokoju. I w końcu ta chwila przyszła.
-Mariko...Moge wejsć?-spytał Nazo
-Tak-westchnęłam
Jeż wszedł do pokoju.
-Czy coś nie tak?-spytał
-Tak.
Nazo usiadł na łóżku i pogładził mnie po głowie.
-Co jest?-spytał
-Chodzi o to co wczoraj powiedziałam.-wytłumaczyłam
-Czyli o to co robiliśmy?-spytał
-tak....
Wytłumaczyłam mu, że po prostu boje się i nie wiem co teraz robić. Po tym mnie objął.
-Dobrze...Skoro sie boisz... To czemu nie powiedziałaś mi tego wczoraj?-spytał
-Bałam się, że nie zaakceptujesz mojego wyboru i zmusisz mnie do tego-wyjaśniłam.
Przytulił mnie.
-Coś ty myślała? Przecież wiesz, że cie kocham i zawsze zaakceptuje twoje zdanie.-powiedział po czym mnie pocałował.
Po chwili zaczęliśmy się bardzo namiętnie całować i jako, że Nazo siedział na skraju łóżka to z niego spadliśmy. Wylądowałam na nim i kiedy tylko lekko sie podniosłam zrobiłam się czerwona. Nasze twarze dzieliły milimetry i jeszcze jego rękę trzymała mnie za pierś. Kiedy się zorientowałam natychmiast wstałam. Nazo też był czerwony.
-Przepraszam, ale....nie mogłem sie oprzeć-powiedział.
Spojrzałam na niego uśmiechnięta.
-Ok...Tylko...nie za często i nie przy ludziach.
-Spoko.-odpowiedział
Wtedy dało sie usłyszeć piosenkę "Lonely day" i kawałek tekstu
"And if you go
I wanna go with you
And if you die
I wanna die with you"
Po czym piosenka urwała się niczym ucięta nożem. Jak się okazało chłopaki mieli karaoke, ale komp wyłączył się po tych słowach.
-Stary złom-rozległ się wrzask i odgłos kopniętego sprzętu.
Uśmiechnęliśmy sie lekko.
-Nazo lecę do szpitalu sprawdzić co z Sareą.
-Ok...Tylko nie wpadnij w tarapaty.-powiedział
Szybko wybiegłam z domu i poleciałam prosto to szpitala.

W tym samym czasie Cream zaczepiła Knucklesa.
-Panie Knuckles?-zapytała
-Hmmm? O co chodzi?
Przez chwile milczała, ale po chwili udzieliła odpowiedzi.
-Chce byś nauczył mnie walczyć. Nie chce być kula u nogi.
Był lekko zdziwiony.
-Skoro tak...Dobrze...Co powiesz na to by jutro rano zacząć?-spytał
-O tak. Bardzo proszę Panie Knuckles- powiedziała szczęśliwa
-Przygotuj sie dzisiaj
Cream szczęsliwa, ze jutro zacznie trening poszła spędzić czas z taills doll bo czuła, ze po treningu będzie padnięta i nie będzie miała sił na zabawę.
-To coś sie zbliża....Jest...coraz bliżej- mówiła lalka coraz bardziej przerażona.
Cream patrzyła na oranji- przezwisko lalki i starała sie sprawić by nie myślał o tym.

Udało mi sie dolecieć do szpitala. Weszłam spokojnie do szpitala i podeszłam do recepcji.
-Przepraszam w której sali leży Espio?-zapytałam
Recepcjonistka spojrzała w komputer.
-W sali 205 na drugim piętrze.-powiedziała
Podziękowałam i poszłam na drugie piętro. Szybko odnalazłam drzwi do sali i po mału weszłam. Zobaczyłam Sareę śpiącą. Tak samo Espio. Delikatnie potrząsnęłam moją kuzynką.
-Co?-spytała
Zobaczyła mnie i przetarła oczy.
-Dziewczyno daj spokój. Zamęczysz się. Przecież nawet nie śpisz...Cały czas czuwasz...Powinnaś odpocząć.-powiedziałam cicho
-Nie. Jak Espio się obudzi to... ja...chce mu coś powiedzieć.-wyjaśniła.
Usłyszeliśmy jęk albo stęknięcie. Nie wiem dokładnie. Zobaczyliśmy, że Espio sie budzi.
-Espio- powiedziała Sarea i podeszła do łóżka
-Witaj wśród żywych-powitałam go
Uśmiechnął się lekko.
-Przepraszam cię Sarea. Gdybym tylko nie poszedł na ten trening to... nie płakałabyś.-szepnął
-Skąd wiesz, ze....-nie dokończyła
Uciszył ją.
-Obudziłem się gdy spałaś... Widziałem łzy, które nie wyschły.
Sarea nie mogła powiedzieć słowa. Cały czas winiła siebie za to, ale...szczere przeprosiny ze strony jej ukochanego pozwoliły jej spojrzeć trzeźwo na sprawę.
-Dobrze, że sie obudziłeś. Byłeś w krytycznym stanie. Całe szczęście, że cie odratowali.-wyjaśniłam
Espio spojrzał znowu w sufit
-Przepraszam was.-powiedział
-Spokojnie. Nikt nie miał pojęcia, że oni sie tam akurat zjawią. Nie wiń za to siebie... Ty też Sarea-dodałam
Pokiwali lekko głowami.
-Dobrze... Będę jutro. I pomogę w leczeniu. Dziś tylko przyleciałam bo chciałam sprawdzić co z wami.-powiedziałam
Pożegnaliśmy się i poleciałam do domu.

Kiedy tylko byłam w szpitalu tworzenie dobiegło końca. Kapsuła otworzyła się i wypadł z niej jeż. Wyglądał jakoś tak:

-Witaj synu-rzekł Amethyst
-Witaj...ojcze-odpowiedział
-Nadaje ci imię Akuma- jap. Demon
Akuma uklęknął.
-Dziękuje...Kto jest celem?-spytał nagle
-Cały ja...Idź i zabij Mariko. Jej aura jest bardzo dobrze widoczna.-rzekł Amethyst
Akuma uśmiechnął się. Wstał i zaczął iśc do wyjścia. Nagle zatrzymał się.
-Ty-wskazał na Sorę.-Chodź ze mną.
-Dobrze, ale wiedź, ze mam na imię Sora.-warknęła
Akuma zaczął iść dalej. Sora szybko zgarnęła pistolet ze stołu i poszła za nim.
http://iv.pl/images/21478028050194469651.jpg
Kiedy wracałam cos uderzyło mnie w plecy. Wbiłabym się w ziemię, ale udało mi sie wymanewrować. Dzięki temu wylądowałam bez szkód...Oprócz bolących pleców. Zobaczyłam jeża, był niebiesko-biały.
-Witaj Mariko-powiedział
-Kim jesteś? Nie znam cię-rzuciłam
-Ty moze mnie nie, ale ja ciebie jak najbardziej. Twoja aura światła jest bardzo wyraźna. A tak...Jestem Akuma i zgładzę cię w imieniu mojego ojca- Amethysta- powiedział
Troche mnie to zdziwiło.
-Więc jesteś synem Amethysta? Ciekawe-stwierdziłam
On tylko wzruszył ramionami i zaatakował. Był cholernie szybki i silny. Od razu poleciałam na skałę.
-Co jest?-spytałam
Szybko wstałam i ładowałam kulę energii.
-Za wolno.-powiedział gdy nagle pojawił się koło mnie.
Kątem oka zauważyłam w jego ręku dość spora kulę energii i przeraziłam się. Nie zdążyłam odskoczyć. Oberwałam dość mocno. Nic nie mogłam zrobić. Bił mnie jak chciał. Kiedy leżałam na ziemi ledwo żywa odezwał się.
-Sora. Masz ten zaszczyt i zabij ją.-powiedział
-Ależ mnie zaszczyt w tyłek kopnął-stwierdziła i załadowała pistolet.
To mną wstrząsnęło..
-Nie....Nie....nie moge zginąc...Nie tu nie teraz...jeszcze....Nie powiedziałam Nazo co tak naprawde czuje...-pomyślałam.
Wrzasnęłam i zaczał bić ode mnie ogromny blask. Każdy w domu go zauważył.
-Ten blask... Mariko.-powiedział Sonic.
-Ciągle to samo-rzucił Shadow.
Sonic poszedł do Tailsa, a Nazo na te słowa wybiegł z domu jak szalony.
Podczas blasku uderzyłam Sorę i gdy skierowałam się na Akumę kotka złapała mnie za nogę i przewróciłam. Blask znikł. Leżałam na ziemi. Sora rzuciła pistolet jeżowi. Złapał go. Rzuciłam się by go odebrać.
Padł strzał. Stałam jak wryta. Poczułam okropny ból. Kula trawiła 2 cm od serca, ale mój los był przesądzony. Kaszlnęłam krwią i upadłam. Piasek przybrał kolor czerwieni kiedy leżałam na nim trzymając się za ranę.
-Ty miałaś to zrobić.-powiedział
-Twoja misja. Ja tylko pomogłam-rzuciła i zabrała pistolet.
Odeszli.
-Nazo.-szepnęłam.
Świat zaczął sie robić czarny. Kiedy juz myślałam, że odejde usłyszałam krzyk
-MARIKO
To był wrzask Nazo. Wziął mnie na ręce, ale zauwazył moją ranę.
-Mariko....Trzymaj się. Już biegne do szpitala-powiedział, ale powstrzymałam go ruchem ręki
-Nie...To...to koniec...Daj spokój
-Nie....Nie moge cie stracić
Był w panice. Widziałam to w oczach.
-Nie po to cie szukałem by cie teraz znowu być sam. Nie chce...Ja....ja cie kocham Mariko.-wrzasnął
Lekko sie usmiechnęłam
-Wiem...Zrozum...Ja-kaszlnęłam krwią.-Ja też cie kocham...Wiedziałam, ze jesteś tym jedynym. Ja...Chciałam miec z tobą rodzinę...Syna...Ale...widac ma być inaczej.
Świat znowu zaczał się robić czarny...Zaczełam widziec światło. Nazo zobaczył to i natychmiast zareagował.
-Nie. Nie idź w stronę światła...Prosze...Nie zostawiaj mnie samego-krzyczał
Jego łzy kapały na moją twarz. Resztkami sił udało mi sie go pocałowac.
-Przepraszam....naprawde... Powiem innym, ze... przepraszam...-powiedziałam
Nie wiadomo skąd leciała piosenka "Say my last goodbay".
-To już koniec... Żegnaj Nazo....Pamiętaj...Zawsze będe przy tobie-powiedziałam juz szeptem.
Po czym już tylko ciemność.
-Mariko...Nie....Mariko...-mówił jeż potrząsając mną.
Położył mnie delikatnie na ziemi i zaczał płakać.
-MARIKO-wrzasnął z całych sił.
 Jego łzy kapały na moją twarz. Nie mógł sie uspokoić.
-Nie zdołałem...jej...ocalić. Co ze mnie za chłopak?-spytał sam siebie przez łzy.- Jednak...Ktokolwiek to zrobił....Zapłaci za to
Jego oczy stały sie przez moment czerwone i uśmiechnął się diabolicznie.

Opisy

Dzisiaj opisy bohaterów

Sonic

Imię: Sonic
Rodzina: Manic i Sonia
Umiejętności: Umiejętności w walce (jego techniki kojarzą się zpołączeniem jednocześnie judo, jujitsu, kickboxingu a nawetbreak-dancingu i baletu), umiejętności motoryzacyjne (pilot samolotu,kierowca samochodu – w wyścigach), umiejętności w snowboardzie inarciarstwie, podstawowe umiejętności techniczne i mechaniczne,umiejętność kontroli nad Szmaragdami Chaosu.
Gatunek: Jeż
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 15
Wzrost: 100
Waga: 35
Kolor oczu: Jasno-zielone
Kolor futra: Niebieski
Lubi: Wyścigi, zwiedzanie, trening, spanie
Nienawidzi: Dr. Eggman’a,wody
Hobby: Przeżywanie nowych przygód
Obiekt westchnień:Amy

Shadow

Imię: Shadow
Rodzina: Nie ma
Umiejętności:Umiejętności w walce, umiejętności motoryzacyjne, umiejętność kontrolinad Szmaragdami Chaosu, umiejętność posługiwania się bronią palną,osiąga do 800MPH, niebywała zręczność, dobry refleks, niesamowita wytrzymałość, teoretyczna nieśmiertelność, silny w rękach.
Gatunek: Jeż
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18
Wzrost: 100
Waga: 35
Kolor oczu: Rubinowe
Kolor futra: Czarno-czerwony z białym futrem na klacie
Lubi: Trening, szukać guza, jest pewny siebie
Nienawidzi: Eggman’a
Hobby: Używanie kontroli chaosu, ciężki trening, szukanie przygód
Obiekt westchnień: Ayumi

NazoImię: Nazo
Rodzina:Nie ma
Umiejętności:kontrola chaosu,teleportacja,moc leczenia ran,wielka siła,niezwykła wytrzymałośc,bardzo szybki,Silny w rękach i nogach.
Gatunek:Jeż
Płeć:Mężczyzna
Wiek:17
Wzrost:120 cm
Waga:40 kg
Kolor oczu:Zielone
Kolor futra:Niebieski kolor futra
Lubi:Walkę,trening
Nienawidzi:Pipcia i Eggmana
Hobby:walka,szukanie przygód i silnych wrażeń
Obiekt westchnień:Mariko

Tails

Imię: Tails
Rodzina: Nieznana
Umiejętności: Jeden z najlepszych pilotów na ziemi, zaawansowany w technologii i mechanice, dobry snowboardzista oraz pływak
Gatunek: Lis
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 8
Wzrost: 80
Waga: 22
Kolor oczu: Błękitne
Kolor futra:Pomarańczowo-białe
Lubi: Grzebanie przy maszynach, latanie
Nienawidzi: Eggman’a i jego bandy
Hobby: Przezywanie przygód z Soniciem
Obiekt westchnień: Cream

Knuckles

Imię: Knuckles
Rodzina:nieznana
Umiejętności: Dobry we wschodnich sztukach walki, mazdolność wykrywania obecności Szmaragdów, ma zdolność neutralizowaniamocy Szmaragdów, na tyle silny, by unosić rzeczy cięższe od niego,bardzo szybko biega (600MPH), wytrzymały w walce, przyzwyczajony dożycia w skrajnych warunkach, dobrze pływa
Gatunek: Kolczatka
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 16
Wzrost: 110
Waga: 40kg a bez rękawic 25kg
Kolor oczu: Fioletowy
Kolor futra: Czerwony z dodatkiem białego sierpu na klacie
Lubi:ciężko trenować
Nienawidzi: Eggmana i jego ludzi
Hobby: Łowca skarbu
Obiekt westchnień: Rouge

Espio

Imię:Espio
Rodzina:Nieznana
Umiejetnosci:Uzywanie broni nija,Szybkosć,wtapianie w tło,silny i wytryzmały,Bardzo zwinny,ma dobry refleks
Gatunek:Kameleon
Płeć;mężczyzna
Wiek:16
Wzrost:140cm
Waga:36 kg
kolor oczu:Zółty
kolor futra:fioletowy z zółtym kołem na klacie
Lubi:Jabłka,spokój,trening,szybkość,
Nienawidzi:Ludzi eggmana i Sorrow
Hobby:Trening ninja
Obiekt weschcnień: Sarea
Kolejna forma: Dark espio

Amy

Imię: Amy
Rodzina: Nieznana
Umiejętności: Silna w rękach, dobrze biega, dobra w akrobacjach, silna i wytrzymała, dobrze pływa, dobra kucharka
Gatunek: Jeżyca
Płeć: Kobieta
Wiek: 12
Wzrost: 90
Waga: Nieznana
Kolor oczu: Zielony
Kolor futra: Różowy
Lubi: Sonic the Hedgehog, Miles "Tails" Prower, Knuckles the Echidna, Cream the Rabbit & Cheese, Big the Cat
Nienawidzi: Dr.Eggman, Metal Sonic, Rouge the Bat
Hobby: Chodzenie za Soniciem, taniec, boks, myślenie o Sonic’u
Obiekt westchnień: Sonic

Cream

Imię:Cream
Rodzina:mama
Umiejętności:latanie,szybkość,refleks,mocne kopniecia
Gatunek:Królik
Płeć:Dziewczyna
Wiek:6
Wzrost:70cm
Waga:12 kg
Kolor oczu:brązowe
Kolor futra:pomaranczowy
Lubi:cheese,zabawy,swoich przyjaciół
Nienawidzi:Dr.,eegmana
Hobby:zabawy
Obiekt weschnień:tails

Mariko
 http://iv.pl/images/37206448979653913444.jpg
Imię:Mariko
Rodzina:Katarzyna i Filip
umiejętnosć:szybkośc,leczenie,umiejnosci walki,Zwinna,Dobryt refleks,wyczuwa energie przeciwników
Gatunek:nietoperzyca
Płeć:kobieta
Wiek:14
Wzrost:130cm
waga:35
Kolor oczu:niebieskie
Kolor futra:Żółty
Lubi:walkę.wyścigi,gry komputerowe,przygody z dużą dawkę emocji,wszystkich swoich przyjaciół
Nienawidzi:dr.eggmana,Gina,Darkiny,Sorrow
Hobby:nauka technik bojowych,latanie i wyścigi
Obiekt weschinień:Nazo
Kolejna forma: Shadow Mariko

Sarea
 http://iv.pl/images/18040021565070993599.jpg
POWRÓCIŁA DO ZYCIA PRZEZ MARIKO
Imię:Sarea
Rodzina:nieznana
Umiejętności:Lewitowanie,wyczuwanie energi,Dobrze walczy,jest wytrzymała,umie ładowac energie pod czas walki
Gatunek:jezyca
Płeć:kobieta
Wiek:14
Wzrost:127
Waga:35
Kolor oczu:niebieskie
Kolor futra:biały
Lubi:Lewitowac,wszystkich swoich przyajaciół espio
Nienawidzi:Dr.eegmanna
Hobby:Rozmowy
Obiekt weschnień:Espio

Tailss Doll(Oranji)
 
Imię:Tails Doll(Orannji)
Rodzina:nie ma
Umiejętności:zabijanie,teleportacja,szybkosc,zjadanie duszy
Gatunek:lalka lis
Płeć:mężczyzna
Wiek:nieznana
Wzrost:nieznane
Waga:nieznana
Kolor oczu:czarne
Kolor futra:pomaranczowo-biały
Lubi:zabijac,zjadac dusze,trenowac,bawić się
Nienawidzi:Słodkich piosenek
Hobby:walka,zabawa z cream
Obiekt weschnień:nie ma

Ayumi

http://iv.pl/images/64848383318021587430.jpg
Imię:Ayumi
Rodizna:matka tygrysica Klara,Ojciec tygrys claw
Umiejetnosci:zwinna,szybka,umie walczyć kostetami i magia ognia,wysportowana,silna,wytrzymała
Gatunek:tygrysica
Płeć:kobieta
Wiek:15
Wzrost:132
Waga:38
Kolor oczu:rózowe
kolor futra:pomarańczowe w czarne pasy
Lubi:rozmawiać,biegac,wyzwania,wiecory przy ognisku
Nienawidzi:Darkiny i jej bandy
hobby;walka kostetami i ogniem
Obiekt westnień:shadow


Imię: Rouge
Rodzina: Nieznana
Umiejętności:Szybko biega, dobrze i wysoko lata, ma silne nogi, doskonale kopie,dobrze pływa, sexowna i wysportowana, słyszy ultradźwięki, doskonałakickboxerka, dobry szpieg
Gatunek: Nietoperzyca
Płeć: Kobieta
Wiek: 18
Wzrost: 105
Waga: 35
Kolor oczu: Jasno błękitne
Kolor futra: Biały
Lubi: Klejnoty i diamenty, Shadow the Hedgehog, Knuckles the Echidna
Nienawidzi: Stróże prawa i porządku, gdy ktoś nazywa ją koteczek
Hobby: Szpiegowanie, złodziejstwo, oglądanie i przywłaszczanie drogocennych kamieni
Obiekt westchnień: Knuckles

http://iv.pl/images/80432577188341012733.jpg
Przeszedł rytuał światła i nie jest już wampirem.
Imię:Sztorm(pipcio)
Rodzina:nieznana
Umiejętności: latanie, wysysanie krwi, patrzenie przez ściany, zmiana w nietoprzerza
Gatunek: wampir
Płeć:Mężczyzna
Wiek:15
Wzrost:150
Waga:65
Kolor oczu: złote
Kolor futra: czarny,skrzydłą czerwone
Lubi: trening, wypoczynek
Nienawidzi:Amethysta
Hobby:spanie
Obiekt weschnień:nikt


Wrogowie:

http://iv.pl/images/67375415924871428798.jpeg
Imię:Amethyst
Rodzina:nieznana
Umiejętności:walka bronia,szybkośc,chodzenie po wodzie i oddychanie pod woda,teleportacja.
Gatunek:kolczatka
Płeć:Meżczyzna
Wiek:13
Wzrost:122
Waga:47
Kolor oczu:błękitne
Kolor futra:fioletowe
Lubi:Walke i zabijanie
Nienawidzi:wszystkiego
Hobby:walka i trening
Obiekt weschnień: nikt

http://iv.pl/images/73294683294813519277.png
Imię: Amara
Rodzina:nieznana
Umiejętności:walka kosą i pazurami, znikanie, przyzwanie trzesienia ziemi
Gatunek: kocica
Płeć:Dziewczyna
Wiek:18
Wzrost:147
Waga:56
Kolor oczu: złote
Kolor futra: jasny fiolet
Lubi: Kose,walke,fast food,krawe gry,horrory
Nienawidzi: mariko,komedie
Hobby: walka kosa
Obiekt weschnień: Sztorm

http://iv.pl/images/02758545019563257444.jpg
Imię:Gin
Rodzina:Ojciec Wilk Haku Matka lisica Melodia
Umiejętności:szybkie ciosy pieściami,szybki,wytrzymały w walce,dobrze pływa
Gatunek: Lis
Płeć:Meżczyzna
Wiek:14
Wzrost:143
Waga:53
Kolor oczu:czerwone
Kolor futra:Szaro-biały
Lubi:Dobra muzę,słodkie lenistwo
Nienawidzi:treningu i wysiłku
Hobby:Lenistwo
Obiekt weschnień: nikt

http://iv.pl/images/50693728306344659825.jpg
Imię:Sorrow
Rodzina:Neznana
Umiejętności:walka mieczem,szybkosc,wywoływanie smoka miecza
Gatunek:Jeż
Płeć:Męzczyzna
Wiek:15
Wzrost:150
Waga:54
Kolor oczu:Niebieskie
Kolor futra:granatowy
Lubi:Zdrowe jedzenie,wyczerpujące treningi
Nienawidzi:espio,kiedy wpadnie do wody z mieczem
Hobby:walka mieczem i nauka
Obiekt weschnień: Sora

http://iv.pl/images/19917051397028224817.jpg
Imię:Sora
Rodzina:nieznana
Umiejętności:Walka bronią palna,szybkosc,pływanie,umie wnika w ciał innych,czyta w myslach.
Gatunek:kot
Płeć:Kobieta
Wiek:14
Wzrost:134
Waga:38
Kolor oczu:fioletowe
Kolor futra:biały
Lubi:zawody,sportowe,zagadki
Nienawidzi:spokojnych piosenek,
Hobby:karabiny i pistolety
Obiekt weschnień: Sorrow

wtorek, 11 września 2012

FF- Nadchodzące zło

Kiedy Ayumi zaatakowała nazo uniknął szybko atak. Wyczarowałam miecz.
-Nazo łap.
Złapał miecz i zaczał walczyć.
-Mariko co robisz?-spytał Wampir
-Staram się sprawdzić co sie stało-powiedziałam.
Zamknęłam oczy i starałam się wejść w głąb ayumi. Wyczułam jej energię i... jeszcze kogoś.
-ODEJDŹ-Krzyknał ktoś
Zostałam odepcjnięta i upadłam na ziemię.
-Co jest?-spytał Sztorm.
-Ktoś jest oprócz niej. Są dwie dusze w jednym ciele, ale jak....-urwałam.
Ta myśl wleciała do mojego mózgu jak błyskawica.
-Ma w sobie smoka. Jak mogłam zapomnieć?-powiedziałam
-Co?-krzykneli Nazo i Sztorm jednocześnie.
Przez to jeż spuścił garde i oberwał kastetem w brzuch. A po chwili z pieści w twarz tak, że przeleciał obok i uderzył w drzewo.
-Nazo!-krzyknęłam i pobiegłam do mojego ukochanego.
Ayumi założyła ponownie kastet i popatrzyła na Sztorma.
-Czyli teraz ja jestem twoim przeciwnikiem. Szykuj się.
Położyłam Nazo na plecach tak by brzuch jeszcze bardziej nie ucierpiał. Zaczęłam szybko działać. Na moich rękach pojawiła sie zielona aura.

Sztorm w tym czasie walczył z Ayumi. Nie miała szans z jego zwinnością, szybkością i siłą. Mimo iż teraz korzystała z mocy smoka nie mogła sobie dac rady. Kiedy już była blisko wyczerpania sił zaryczała. Po chwili wyrosły skrzydła i ogon.
-Co do...-urwał bo oberwał z całej siły w plecy.
Po chwili oberwał w brzuch. Ayumi wzieła go i rzuciła do góry. Po chwili wzleciała w górę i uderzyła z całej siły uderzyła w plecy z pięści. Szotrm wbił się w ziemię. Ayumi tym czasem spokojnie wylądowała. Złapała Sztorma za głowę i ładowała kulę ognia.
-AYUMI!-krzyknełam
Dostała ode mnie z pięści w twarz. Sztorm upadł obok mnie na ziemię.
-Nic ci nie jest?-spytałam
-Głupie pytanie!-warknął
Delikatnie, ale szybko połozyłam ręce na jego ciele. Ayumi wstała. Spojrzała na mnie. Znowu te oczy. Czerwone ze szparkę jako źrenica. Spojrzała na mnie zdziwniona co ja robię. Dotknęła swojego policzka. Szybko go jednak odsunęła bo poczuła ból. Jej wzrok był teraz pełen gniewu. Na szczęście Sztorm był już zdrowy. Nazo stanął obok mnie i Szotrma.
-Musimy jakoś wejść do jej ciała.
-Że co?-spytali
-To to, że musimy wejść do jej duszy i pokonać w niej smoka.-wyjaśniałam.
-Ok...tylko jak wejść.-spytał Nazo
Ayumi zatakowała biegnąc na nas i wbijając swój kastet. Odskoczyliśmy szybko.
-Chyba mam pewien pomysł-powiedziałam lądując na ziemi.
Chłopaki zaczęli dyszeć. No tak nie uleczyłam ich do końca tylko powierzchownie. Nazo trzymał się za brzuch.
-Musimy ją szybko unieszkodliwić.-pomyślałam.
Ayumi po woli i bez pośpiechu wyjęła kastet. Wzięłam ich za ręce i zaczełam z nimi biec na ayumi. Z każdym krokiem coraz bardziej błyszczałam.
-Mariko...Czy ty zwariowałaś?-spytał Nazo.
Ayumi ładowała kastety by mnie uderzyć, ale kiedy miało to nastąpić nas nie było. Ayumi była zdezorientowana.
Wylądowaliśmy na jakiejś łące.
-Wszyscy cali?-spytałam
Powoli wstali i potwierdzili, ze nic sie nie stało złego. Szliśmy dalej zastanawiając się gdzie jesteśmy.
-Jeśli wszystko poszło dobrze to powinniśmy być w samym środku duszy ayumi.-powiedziałam
-Serio?-spytał Sztrom
Pokiwałam głową na "tak". Wtedy na horyzoncie pokazało się wielkie drzewo, które było czarne i nie miało na sobie liści.
-Co to symbolizuje?-pomyślałam
Po 10 minutach doszliśmy do tego drzewa. Dopiero teraz było widać, że śpi na nim smok.
-Czemu on śpi?-spytał zdziwiony Nazo
Smok otworzył leniwie jedno oko.
-O co chodzi?-zapytał się.
-Czemu sterujesz Ayumi?-Wrzasnęłam
-Ejjjj. Bez takich-powiedział i podniósł łeb.-Ja sie grzecznie pytam "o co chodzi?", a ty od razy krzyczysz.
-Przepraszam...Jestem zdenerwowana.
Spojrzał na nas jeszcze raz.
-Dobrze...I od razu odpowiem. Ja nią nie steruje. Ona sama bierze moją moc. Jest to dziwne bo zawsze jak się z kimś "wiązałem" to czekało się trochę by sie oswoić z myślą, ze ma się w sobie smoka, a dopiero potem sie użyło mocy. A podczas czekania wiązała się wieź bo zawsze rozmawiałem,a  tu od razu trening i używanie. Czuje sie teraz jak w klatce.-wytłumaczył.
-Mówiłeś o tym Ayumi?-spytał Sztorm
-Tak, ale ona nie posłuchała i teraz masz babo placek czy jak tam mówicie.-powiedział Smok
-Owszem. Mówimy tak, ale skąd mamy mieć pewność, ze nie kłamiesz?-Spytał podejrzliwie Nazo.
-Smoki nie umią kłamać-odpowiedział
-Dobrze. To my ją ogłuszymy i najważniejsze pytanie.-powiedziałam
-Hmmm?
-Jak masz na imię?-spytałam-Bo ja Mariko, a to Nazo i Sztorm
-Moje imię to Ater.-powiedział
Pożegnaliśmy się grzecznie ze smokiem i wróciliśmy odziwo do siebie. Ayumi stała ledwo na nogach. Chyba za dużo mocy zuzyła na swoja formę. Była teraz na pół-smokiem i pół-tygrysem. Wygladało to okropnie. Lewa strona była normalna, ale prawa to był smok. Sztrom szybko pojawił się za nią i złapał ja,  Nazo uderzył ja mocno w brzuch. Odziwo podziałało i Ayumi zemdlała.
Zanieślimy ją do jej pokoju. Położyliśmy ją,a chłopaki usiedli na ziemi wycieńczeni. Mocno dyszeli. Ponowiłam leczenie. Po jakimś czasie było wszystko ok. Teraz ja musiałam usiąść.
-Mariko.Chodź ze mną do pokoju. Musze sie ciebie o coś spytać.-powiedział i pomógł mi wstać.
Poszliśmy do mojego pokoju bo nie była o którym dokładnie, ale mój był nabliżej. Usiedliśmy spokojnie na łóżku kiedy tylko weszliśmy i zamknęlismy drzwi.
-Otóż...chciałem sie ciebie zapytac o to czy...-był caly czerwony na twarzy gdy mówił te słowa.-Czy...podobał ci się....nasz pierwszy raz?
Kiedy tylko sobie przypomniałam to zrobiłam się cała czerwona na twarzy. Nazo tez był czerwony i odwrócił twarz w stronę drzwi.
-No wiesz....-zaczęłam-To było pierwszy raz, ale..podobało mi się. Mimo iż bolało mnie to...dawało mi to sporą przyjemność.
Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, ale wtedy tez zadał mi pytanie, którego sie nie spodziewałam.
-To zrobimy to jeszcze raz?
Wtedy byłam tak czerwona, że nie mogłąm z siebie wydusić słowa i wyglądałam jakbym zjadła za dużo papryczki chili albo ostrego sosu sie napiła. Zawiesiłam głowę i nie wiedziałam co powiedzieć.
-N...Nie...Nie dziś..Mo.....może...ju..jutr....jutro...do...dobrze?-wydukałam
-No....Dobrze...Nie będę cie do niczego zmuszać-powiedział.
Pocałowałam mnie lekko w policzek i wyszedł. A ja sie walnełam w głowę zdając sobie sprawdę, że znowu to zrobię.
-Jestem głupia.-powiedziałam sama do siebie.

W tym samym czasie Espio ocknał się. Na poczaek zobaczył tylko biały sufit i usłyszał piszczenie maszyny.
-Jestem...w szpitalu?-zapytał cicho.
Odwrocił głowe i zobaczył Sareę śpiącą na krześle. Zauważył też łzę która zatrzymała się na policzku.
-Przepraszam....Naprawdę-szepnął i znowu zapadł w sen.

Rouge obudziła się.
-Kurczę....Wszystko mnie boli. Musze przyznać....Umie dac popalić.-powiedziała masując swój bok.
Wstała i poszła spokojnie do kuchni coś zjeść. Zobaczyła jedynie Tails doll, która siedziała na oknie. Wyglądał dziwnie...Jakby sie czegoś bał.
-A tobie co?-spytała
-Nadchodzi..-powiedział
Te słowa zdziwiły Rouge.
-Kto nadchodzi?-spytała
Tails doll tylko spojrzał na nią i wyszeptał imię.

Sztorm trenował spokojnie przed domem. Jednak nie mógł się skupić. Czuł, że coś jest nie tak. Że coś nadciąga...tylko...nie wiedział dokładnie co. Takie samo uczucie mieli wszyscy. Coś złego czuchało i tylko czekało na dobrą okazję by uderzyć. A dobra okazja miała niedługo nadejść.