wtorek, 18 czerwca 2013

Powrót cz.1

Postanowiłem, że na razie nie będę mówić nic Sarei o tej całej sprawie. W końcu Mariko niedługo wróci i wszystko się wyjaśni. Wciąż miałem przed oczami jej twarz.
-Z kim rozmawiałaś jak wchodziłaś?-zapytałem
-Coż... Rozmawiałam z Ayumi. Chce się nauczyć kontrolować swojego smoka.
-No tak. Ostatnio nie poszło jej to dobrze. Z kim będzie trenować?
-Z tym co słyszałam to ma trenować z Knucklesem i Shadowem. Mam nadzieje, że da sobie radę.
-Na pewno. Silna z niej dziewczyna.
Bez problemu udało mi sie usiąść. Chciałem też wstac, ale Sarea powiedziała, że na razie wykluczone i spojrzała na mnie jakby mnie chciała zabić wzrokiem. Czasami jest straszniejsza od złej Mariko albo wkurzonej Amy. Postanowiłem nie denerwować jej i spokojnie leżeć. Pogadałem jeszcze trochę z nią, ale po chwili wyszła bym mógł pobyć trochę sam. Westchnąłem i opadłem na poduszki. Z jednej strony byłem wściekły na moją ukochaną za to, że ukrywała ten fakt, ale z drugiej strony rozumiałem, że musiała to zrobić by nam pomóc, a sama stać się lepsza. Po za tym w pewnym sensie dała nam motywację do trudniejszego i bardziej porządnego treningu. Po jakiejś godzinie wstałem. Nie czułem żadnego bólu. Było tak jakbym w ogóle nie walczył z Akuma i Amethystem. Wyszedłem z mojego pokoju i ruszyłem do kuchni. Jednak na schodach wpadłem na Tailsa. Spadł by gdybym go nie złapał za rekę i nie przywrócił do pionu.
-Sorry. Nie chciałem-powiedziałem.
-Nic nie szkodzi-uśmiechnął się lis. -Po prostu biegłem do mojego pokoju po jedną rzecz i wpadłem na ciebie. To ja przepraszam.
-Spoko, ale trochę uważaj
Lis znowu się uśmiechnął i pobiegł do pokoju. Zastanawiałem się po co. I jak się znalazłem w domu i co ze Sztormem? Usłyszałem odgłosy walki za oknem. Pewnie Ayumi trenuje. Jednak kiedy się odwróciłem zobaczyłem Cream i Knucklesa. Byłem cholernie zdziwiony jednak postanowiłem się nie wtrącać. W tym samym momencie przypomniało mi się co mówiła Mariko przed jej niby śmiercią "Chciałam mieć z tobą rodzinę. Nawet syna". Cholera....Jak to teraz bolało. Ruszyłem do kuchni. Kiedy weszłem zobaczyłem Sztorma nad szklanką kawy i Sonica, który czytał sobie gazetę.
-Stary. Słuchaj nie wiń mnie za to, ze nie przyszedłem, ale nagle po prostu padłem na ziemię i usnąłem.-tłumaczył się nie-wampir.
-Spoko. Nic nie szkodzi. I tak ktoś mnie uratował.
Sztorm spojrzał na mnie zdziwiony.
-Myślałem, że dałeś sobie radę sam. Kto cię uratował?-spytał
Jak mu powiem, że dziewczyna to mnie wyśmieje, ale z drugiej strony to była Mariko więc znowu nie wiem co mu powiedzieć.
-Dziewczyna. Ale miała całkiem niezły styl i załatwiła Akumę paroma ciosami. Ja za to zabiłem Amethysta.
 Sztorm patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami. Sonic opuścił lekko gazetę i spojrzał się na mnie tak samo.
-No co?
Sztorm chyba musiał się oswoić z tym faktem bo przed dłuższą chwilę nic nie mówił. Sonic zajął się gazetą, ale w jego głowie pojawiła się myśl "Co ja do diabła wyrabiam? Nie umiem czytać". A jako iż żaden z nas się nie odzywał bo Szotrm pił kawę, ja musiałem coś zjeść bo byłem strasznie głodny, a Sonic był zajęty "Czytaniem" gazety. Szotrm postanowił przerwać jakoś ciszę.
-Co czytasz?-zapytał Sonica.
Sonic nadal gapił się w gazetę "Cholera człowieku. Gapisz się na tą strone od dwóch godzin wymyśl coś szałowego."
-Cały scenariusz gwiezdnych wojen.
Wtedy weszła do kuchni Amy.
-Cześć wam.
Od razu zaczeliśmy wychodzić z pokoju.
-Musimy leciec.
-Nie chłopaki nie zostawiajcie mnie z nią. No i dupa-powiedział kiedy tylko zamknęliśmy drzwi kuchni.
-O Mój Boże nigdy nie zgadniesz co widziałam.-zaczęła Amy.
Sonic przestał oddychać.
-Jeśli... wstrzymam... oddech wystarczająco długo... może... uda mi się... zemdleć.
Niestety nie wiem czy zemdlał bo w tym samym momencie ktoś wrzasnął.