niedziela, 9 grudnia 2012

Walka i ktoś

Trójka spokojnie wróciła do domu. Jednak kiedy weszła do domu  nie było nikogo oprócz Espio.
-Hej. Gdzie reszta?-spytał Sonic.
-Są za domem na treningu. Mi lekarz kazał trzy dni odpoczywac zanim zaczne trening.- wyjaśnił kameleon.
Tails schował szmaragd w bezpiecznym miejscu [czyt. obluzowana deska w podłodze w moim pokoju xD ]. Po tym poszli na trening.  Również trenowałem. Byłem kierowany furią i nienawiścią. Uderzałem w manekina jak oszalały. Po 5 minutach zostały z niego strzępki. Po chwili mieliśmy walczyć na pięsci. moim przeciwnikiem był Shadow. I chyba za bardzo mnie poniosło bo Shadow po paru minutach leżał na ziemi pół przytomny. Ayumi była na mnie wściekła. Strzeliła mi z liścia. Nie oddałem jej. Miała do tego prawo. Po treningu podszedł do mnie Sztorm.
-Mam ich.-powiedział cicho.
Poszlismy do mojego pokoju to obgadać.
-Namierzyłem ich dziś przed treningiem. Przy okazji znam jej mordercę. To nie Amethsyt. To jego syn- Akuma. Chyba po raz setny pochwalił syna. -tłumaczył
Stanołem przed oknem. Popatrzyłem przez chwile w dal.
-Idziemy tam. Teraz-warknąłem
Sztrom tylko się skulił i pokiwał głową na "tak". Wybiegliśmy z domu dosć szybko. Po  minutach sprintu stanęlis,my przed jamą, która schodziła głeboko w dół. Było słychac stłumione przez kamienne ściany głosy. Jednak rozpoznałem głos Sorrowa.
-Dalej idę sam. Jeśli nie wrócę za godzinę masz wejśc i zobaczyć zy wszystko ze mną w porządku.-powiedziałem i wszedłem w mrok.
Bładziłem w tej ciemności pare minut kiedy zobaczyłem mały blask. Kiedy bylkem tam zobaczyłem, ze to drzwi. Przygotowałem się i kiedy tylko wpadłem to od razu zostałem wzięty za gardło i przyciśnięty do ściany obok drzwi.
-Proszę, proszę. Oto nasz wielki kochanek Mariko
Otworzyłem oczy. Sorrow trzymał mnie za gardło obok mnie stała Sora i Amara. Za nimi wsyzstkimi w cieniu stał Amethyst i niebieski jeż. Zgadłem, że to Akuma.
-AKUMA. To ty zabiłeś Mariko-wrzasnąłem
Od razu dostałem chwytem od pistoletu w brzuch.
-Jezu....Jaki on głośny. Ona przynajmniej nie wrzeszczała-skomentował syn amethysta.
Byłem wściekły. Nawet sie nie szamotałem.
-I była cholernie słaba. Nic nie zrobiła. Najwyraźniej miała gdzieś to, że zginie.-mówił dalej.
Coraz bardziej byłem zdenerwowany. Zaczeła mnie otaczać aura, która wygladała jak czarny ogień. Sorrow przerażony mnie puścił.
-Nie daruje ci tego. Miałem wszystko, a ty to zabrałeś. Teraz ja zabiore tobie życie-powiedziałem i zmieniłem się.
 
Poczułem też niewyobrażalną noc. Amara podbiegła do mnie, ale ja zatrzymałem jej kose jedna ręką. Załamałem jej ostrze po czym uderzyłem ją tak, ze wbiłą sie w ścinę. Tak samo uderzyłem sorę. Sorrow zaatakował mnie mieczem, ale chyba nie spodziewał sie, ze zrobie z jego bronią to samo co z kosą. Jego załatwię inaczej.
-A teraz dostanie ci sie za Espio-powiedziałem bardziej mrocznym głosem.
Sorrow bał sie. Wziąłem go za łeb i zaciągnąłem do ściany. Jeż się szarpał i wrzeszczał o pomoc. Ale Amethyst i Akuma patrzyli się na to. Zacząłem uderzać nim o ścianę. Kiedy była na niej krew rzuciłem sorrowem jak szmatą. Leżał na ziemi, a tam gdzie była jego głowa pojawiła się kałuża krwi. Nie miałem ochoty sie bawić. Chciałem zabijać.
Akuma zaczął iść w moją stronę, ale Amethyst zatrzymał go reką.
-Daj spokój synu. Daj się raz staruszkowi zabawić. Mam prawo do rozrywki.-powiedział
Akuma spokojnie się wycofał i parzył oparty o ścianę. Amethyst rozciągał się. Słyszałem jak trzeszczały mu kości. Po chwili rzucił się na mnie i zaczeliśmy wymianę ciosów. Obrywaliśmy na zmianę. Jednak czułem, że coś sie stało z jego energią. Jakby była jeszcze bardziej mroczna. Nie wiem z kim albo raczej z czym zawarł pakt ten szaleniec, ale miał teraz jeszcze bardziej morczniejszą magię. Jakby nie ciemności, a raczej....śmierci. Wtedy spuściłem gardę i oberwałem dość mocno w klatkę piersiową, a po chwili w plecy. Siła była ogromna. Kopniak sprawił, że przeleciałem przez drzwi i walnąłem w ścianę. Wstałem i po chwili zobaczyłem zwłoki Eggmana. Amehtyst wszedł i zorientował się na co patrzę.
-Aaaaaa. Chodzi ci o niego. To prawda, że dzięki niemu mam Akumę. Już na początku miał moc, ale jest silniejszy tylko dzieki temu, że dałem mu jej więcej. A skoro jest nawet silniejszy ode mnie to Eggman nie jest mi silniejszy.-mówił.
Słuchałem tylko jednym uchem. Moja ręka spoczęła na dość otrym kawałku kamienia, który był skutkiem tego, ze rąbnąłem w ścianę. Wziąłem go do ręki i szybko ruszyłem na Amethysta. Chyba był dośc zdziwiony tym. Wbiłem mu kamień prosto w brzuch. Był zaskoczony gdy na jego brzuchu pojawiała sie coraz większa plama krwi.
-TATO.-krzyknął Akuma
Zanim Akuma mnie uderzył machnąłem rękę w górę i Amethyst miał piękne cięcie od brzucha aż do końca głowy. Odskoczyłem i patrzyłem co zrobiłem. Całe ręce były we krwi. Akuma patrzył się na martwego Amethysta, a po chwili na mnie.
-Ty...ty...TY SKURWIELU. NIE DARUJE CI TEGO-wrzasnał wściekły.
Bił mnie bez litości. Z trudem się broniłem. W końcu nie miałem sił. Akuma uderzył  mnie wtedy z całej siły. Uderzyłem w ścianę i leżałem pod nią bez nadziei na to, że przeżyję.
-A teraz cie zabije.-warknął
Stworzył miecz i wycelował go we mnie. Czekałem. Poddałem się całkowicie.
-Mariko....Przepraszam-powiedziałem w myślach
Zamknałem oczy i czekałem na cios. Jednak nie nastąpił. Otworzyłem oczy i zobaczyłem postac w płaszczu. Co dziwniejszcze złapała jego miecz w dłoń. Krew ciekła po ręku, ale nie wyglądał jakby ten ktos sie tym przejał.
-Nawet nie waż mi sie go tknąć-powiedziała postać.
Puściła miecz, a on zniknał.
-Kim jesteś?
-A co ci do tego.
Zaatakowała go. Znowu zaczęła się wymiana ciosów. Starałem się wstać, ale  wszystko mnie bolało. Nic nie mogłem zrobić. Nawet ruszyć reką. Postać walczyła dośc dobrze. Akuma miał kłopoty z unikaniem i blokami ciosów. Odskoczyli na chwilę od siebie. Akuma znowu stworzył miecz, natomiast postać miała na rękach aurę..bardzo podobną do tej , któa miała Mariko. Z wielkim trudem wstałem. Musiałem podpierać się ściany by nie upaść z powrotem. W jednym momencie dwójka uderzyła w siebie nawzajem i siłowali się. Postać kastetami z aury, a Akuma mieczem. Akuma spojrzał szybko na mnie.
-Skoro tak bardzo nie chcesz, zebym go tknął to zobaczmy kim jesteś.-powiedział chytrym głosem.
Zwiększył moc i postać pod wpływem ataków poleciała na bok. Wtedy Akuma stworzył promień, który leciał wprost na mnie.
-Cholera-powiedziała postać.
Wtedy pojawiła się przy mnie i zasłoniła mnie. Po tym dymiły jej lekko plecy i cała peleryna była. zniszczona.
-No i klops. Taka dobra peleryna zniszczona.
Postac zdjęła ją i wtedy TO zobaczyłem.
-Nie wierzę-powiedziałem
-KIM TY JESTEŚ?-krzyknął Akuma.

CDN.